Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wyrwichwast
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:38, 06 Cze 2010 Temat postu: Zakon Smoka zaatakował siedzibę Szarych mieczy... |
|
|
Kilka słów o tych wypadkach z relacji osób będących w samym centrum wydarzeń: atakujących, broniących, zbierających siły i pielęgnujących nienawiść do wszelkie plugastwa pomieszkującego w surowych murach Zamku Carsthof...
ps. skoro już nie klimacimy w sesji, to też zmieniłem nazwę tematu i wyedytowałem pierwszy post Wyrwichwasta, mam nadzieję, że się nie obrazi - Orzeszko
Ostatnio zmieniony przez Wyrwichwast dnia Nie 13:38, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:33, 07 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
"Idą na nas...idą, a siła ich"
Krzyczał ktoś na blanek ostrokołu miasta. Strażnicy jak dotąd poruszający się oszczędnie a w ręcz flegmatycznie nabrali szwungu i zwykłe pałętanie zamienili na sprint. Jedni rozbiegli się z informacjami, inni gorączkowo poczęli przygotowywać miasto na atak.
Glognar złapał jednego z nich za ramie kiedy ten przemykał tuż obok niego i zapytał
-Co się tu dzieje ?
Wystraszony strażnik z rozbieganymi oczyma krótko odpowiedział.
-Idzie na nas Zakon Smoka czyli mroczna armia rzeźników co się zowie z nimi nie można zwyciężyć.
Po czym wyszarpnął się i pobiegł ww swoją stronę.
[Proponuję aby nasze osiągnięcia na polu walki w tej mechanicznej wojnie opisywać fabularnie w tym miejscu. Jeśli ktoś zginie mechanicznie to traktujemy jakby był ciężko ranny i leżał bez przytomności w lazarecie]
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Sob 13:38, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:01, 10 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
W mieście panował harmider nie do opisania. Wszędzie rozbrzmiewały bębny i trąbki sygnałowe oddziałów wzywających swych żołnierzy na alarm do sztandaru. W takim zgiełku Glognar rozpoznał sygnał swego oddziału spojrzał w kierunku z którego pochodził a gdy już zlokalizował sztandar pognał czym prędzej w tym kierunku.
"Wychodzimy na blanki" krzyczał rozkazy dowódca wskazując bławą schody prowadzące na mury.
Zdyscyplinowany oddział najemny Szarych Mieczy szybko znalazł się na murach gotując się do krwawej łaźni.
Armia Zakonu Smoka bardzo sprawnie rozwijała swe szyki gotując się do szturmu tak że już w przeciągu dwóch kwadransów od alarmu pierwsze szeregi biegły z drabinami.
Świsnęły strzały i bełty, ogromne ramiona katapult z łoskotem przecięły powietrze. Cały ten koncert zmieszał się szybko z jękiem pierwszych ranionych.
Impet szturmu był tak wielki że kilku napastnikom udało się wedrzeć na mury. Rozgorzała walka.
Glognar skoczył ze swym dwuręcznym toporem ku jednemu z jaszczuroludzi. Młynkując toporem i śpiewając bojową pieśń krasnoludzkich przodków bez wahania natarł na wroga. Jaszczur zaatakował sztychem swego zakrzywionego miecza jednak krasnolud zdołał wykonać paradę i ripostując trzonkiem topora w pancerz wytrącił napastnika z rytmu. Glognar próbując wykorzystać sytuację uderzył płasko toporem próbując trafić biodro przeciwnika dość skąpo ochraniane jednak przeciął tylko powietrze a przeciwnik sprawnie uniknął ciosu. Teraz jaszczuroczłek mając dogodną pozycję wykonał wypad chcąc przebić mieczem przeciwnika jednak krasnolud odbił miecz toporem i błyskawicznym kopniakiem w pierś przewrócił jaszczura na ziemię. Jaszczur syczał z wściekłości i przerażenia gdy ogromny topór z wielką szybkością spadał mu teraz na głowę.
Krasnolud upaprany ciemną juchą pokonanego przeciwnika dyszał ciężko obserwując blanki.
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Wto 22:05, 10 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 12:54, 12 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Szturm został odparty jednak wszyscy wiedzieli że to nie koniec bo Zakon Smoka nie odpuszcza tak łatwo. Straty były duże zwłaszcza po stronie szturmujących ale wróg dysponował znaczną przewagą liczebną doświadczonych żołdaków.
Glognar przyglądał się jak jeden z obrońców nie wytrzymał napięcia, skoczył na drabinę i pognał za wycofującymi się jednostkami zakonu. Widział jak otaczają go zbrojni i bezlitośnie rąbią jego ciało mieczami, wkrótce było po nim.
-Musimy trzymać pozycję, niech nikt nie waży się na samowolkę bo zginiemy wszyscy tak jak tamten.
Powiedział krasnolud dysząc jeszcze ciężko po walce.
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Czw 12:54, 12 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orzeszko
Administrator
Dołączył: 10 Cze 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 11:32, 15 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Zakuty w najprzedniejsze pancerze Orzeszko ruszył naprzeciw szturmującym wrogom. Wiedział dobrze, że choćby nosił nawet zbroję samej Rexel i tak nie na wiele by mu się to zdało, gdyby trafił na jakiegoś przedniego siepacza. Zwyczajnie - lata swej wojaczej świetności miał już za sobą... I choć łupało go w krzyżu, a dłonie wykręcała podagra ruszył w kierunku nadlatujących przeciwników.
Zabiegł drogę Mrocznemu Elfowi, który pędził niczym sam szatan. Ciął błyskawicznie na lewo i prawo z ogromną siłą. Orzeszko wiedział, że nie ma szans, ale nie było już drogi odwrotu - berserker go zauważył. Skoczył więc ku napastnikowi i zaczął wymierzać mu ciosy, czymże jednak one były w porównaniu z gromami, którymi okładał go - poznał po dzikim wyrazie twarze zżeranym rządzą krwi - Loolki? Płaty blachy zaczęły kolejno odpadać i mimo, że Loolkiemu również zaczynało brakować już sił, Orzeszko padł pierwszy.
To był paskudny dzień.
Ostatnio zmieniony przez Orzeszko dnia Nie 11:34, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 19:13, 15 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Glognar rąbał i ciął na wszystkie strony wrogich żołdaków uwijając się jak w ukropie gdy naglę kontem oka dostrzegł o zgrozo
-Orzeszkoooo....
Jego druh potężnie oberwał i padł zalany krwią. Glognar pognał co sił w nogach by jak miał nadzieję rannego kompana ochronić od zawieruchy walki lub pomścić
-Loki draniu dopadnę cię
Druga fala szturmu przetoczyła się przez mury obronne niczym tajfun czyniąc tym razem obrońcom okrutne straty. Bitwa przybierała niekorzystny obrót dla broniących się oddziałów. Ponad pięćdziesiąt procent Szarych Mieczy zabitych lub rannych nie dodawało nadziei tym którzy jeszcze byli w stanie walczyć.
-Przeklęte bydlaki
Ryczał przez żeby krasnolud patrząc z pogardą na zakon przeformowujący swoje szyki do kolejnego natarcia.
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Nie 19:19, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cecylia
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:38, 15 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Cecylia trafiła do lazaretu już po pierwszym szturmie. ostatnie co pamięta to sztych zadany przez zielonego paladyna, tak niewiele brakowało, jeden marny cios.
Opieka jak na lazaret była wyborna, nawet raz dziennie dawali pić. Półelfka nasłuchiwała wieści z obrony przy każdej sposobności. Najświeższe nowiny nie napawały optymizmem, wojowniczka gotowała się w sobie, zła że nie postarała się bardziej. Za wszelką cenę pragnęła wstać z siennika, lecz piorunujący ból skutecznie krępował jej ruchy.
-Krew by zalała skurwysynów
Syczała prze zaciśnięte zęby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 14:30, 16 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Szybkimi krokami nadchodziła noc. Z blanek murów obronnych Glognar dostrzegł iż oddziały które jeszcze przed chwilą gotowały się do natarcia w tej chwili poczęły się rozchodzić na tyły.
-A jednak nie zaryzykują natarcia w nocy, pewnie ruszą znowu o świcie. Musimy się podzielić kilku musi tu zostać na warcie a reszta powinna coś zjeść i wypocząć. Ja idę do lazaretu
Rzekł krasnolud do stojących obok kompanów i zszedł po murowanych schodkach. Lazaret był niedaleko więc Glognar znalazł go dość szybko i wszedł do środka.
-Witaj Cacylio jak się czujesz ?
Zapytał mimo iż widział pokrwawione bandaże i bladość twarzy dziewczyny
-Mamy ogromne straty, Strażnicy miasta i oddziały burmistrza też ciężko poharatani. Na logikę biorąc ciężko będzie się obronić. Prawdopodobnie Zakonnicy dziś już odpuszczą ale pewnikiem jutro rozpocznie się wszystko od nowa, przydały by się nam jakieś posiłki. Masz dla nas jakieś rozkazy?
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Pon 14:32, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orzeszko
Administrator
Dołączył: 10 Cze 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:26, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Orzeszko dochodził do siebie po katastrofie sprzed kilku dni. Sporo czasu minie, nim będzie mógł przywdziać swą zbroję i znowu stanąć do walki. Marzyła mu się walka z przeciwnikiem, z którym miałby jakieś szanse, żałował że nie jest już dość młody i silny by nosić potężne bronie dwuręczne - wtedy coś by znaczył...
Jednak teraz...Prawdopodobnie byłoby mu już wszystko jedno, gdyby nie widoki takie jak ten: Cecylia, która mimo, że wciąż ciężko ranna, nadal starała się przejrzeć plany przeciwnika, mamrocząca przez niespokojny sen i wyklinająca zakonników, czy Glognar, nieugięty, z wolą zwycięstwa twardszą niż calighniańska stal, to walczący, to osłaniający rannych, innym razem pocieszający swych kompanów. Z takimi wojownikami ta kompania nie zginie, to jasne - pomyślał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:05, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Glognar pochylił się nad łóżkiem i nadstawił uszu gdy Cacylia podawała rozkazy zachrypłym głosem. Krasnolud co jakiś czas kiwał głową na znak że zrozumiał. Po czym rzekł
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy Cacylio by nie zawieść.
Glognar wyprostował się, skinął głową i ruszył ku wyjściu. Był już blisko drzwi gdy jego wzrok przykuła znajoma twarz.
-Orzeszko, stary draniu a więc przeżyłeś ?! Cieszę się bardzo. Jak się czujesz, możesz się ruszać? Tam na murach walka jest na prawdę ciężka i może być sytuacja niebawem, że trza będzie się szybko ewakuować jak by co dasz radę wsiąść na furmankę?
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Wto 18:16, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cecylia
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:18, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Cecylia chciała coś odpowiedzieć Glognarowi, lecz krew zakrzepła na wargach skutecznie to uniemożliwiała. Półelfka ściągnęła melę z mózgu, charknęła i splunęła siarczyście. Sytuacja nie wymagała nawet komentarza, żaden obelgi najprawdopodobniej nie pomogą. Obrońców została tylko garstka. Glognar, jedyny mnich w drużynie oraz dwóch przybyszy: barbarzyńca Walgo i rycerz Max. O ile krasnolud i dwójka przybyszy to znani z wielkiej siły wojownicy, o tyle we wszystkich wzbudzał podziw dzielny mnich, który nie dość że pokonał dwóch przeciwników jednego po drugim, to jeszcze bez szwanku przeżył nocny rajd do obozu wroga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:28, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle odezwały się trąby alarmujące obrońców o nadchodzącym natarciu.
-Szlak by to trafił, Orzeszko postaraj się zmobilizować swe siły i w razie czego uciekaj. Jeżeli wejdzie tu zakon nikt nie przeżyje. Życz mi szczęścia.
Po tych słowach Glognar dobył dwuręcznego topora i pognał na pozycję.
Była już noc i rzęsiście zaczął padać deszcz. Wróg jednak zdecydował się skorzystać z osłony nocy by wedrzeć się do miasta. Zaświszczały strzały drabiny uderzyły o ścianę muru i z krzykiem bitewnym na blanki poczęli się wdzierać wrogowie.
Glognar cały mokry od deszczu w poświacie żarzącej się maźnicy starł się z barczystym łowcą.
Zabrzęczała stal uderzona o stal sypiąc iskry na boki. Łowca z dwoma jataganami w dłoniach ciął z niezwykłą szybkością jednak Glognar odskakując do tyłu cudem uniknął trafienia, po czym skontrował na odlew. Topór trafił napastnika w brzuch jednak tan jakby tego nie zauważając wirował w półobrotach próbując dopaść swego wroga. Jedno uderzenie krasnolud sparował trzonkiem topora drugie odbił stalowym karwaszem zbliżając się bardzo blisko do wroga i uderzył go z główki w odsłonięty nos.
Łowca zalał się krwią i zachwiał jednak jeszcze raz zaatakował już na chwiejnych nogach. Glognar uniknął ciosów tym razem z dużą łatwością ripostując ciosem na głowę zakończył walkę odrąbując mu ją.
Krasnolud dyszał ciężko w okół niego obrońcy darli się radośnie z odpartego szturmu. Z okrzykiem triumfu dołączył do niech.
Tym razem zakonni ponieśli dotkliwe straty. Odbili się jak fala morska od falochronu i spieprzali z powrotem ile sił w nogach
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Wto 20:28, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cecylia
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:11, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Cecylia tej nocy zasnęła z uśmiechem na ustach, sprawnych obrońców została garstka, ale z taką kompania to by można urządzić szturm na samo piekło. Powiadają, ze nadzieja umiera ostatnia. Cecylia wierzyła jedynie w statystyki, a te były tragiczne. Nawet najczarniejsze wizje nie zepsuły jej humoru. Jak przegrywać to w takim stylu. Nie mogła przepędzić wyobrażenia mnicha siejącego spustoszenie w szeregach wroga. Zasnęła wyjątkowo spokojna i pogodzona z losem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orzeszko
Administrator
Dołączył: 10 Cze 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 23:08, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Orzeszkę doszły słuchy o wspaniałym zwycięstwie, które dziś odnieśli. Zżymał się na myśl o tym, że mimo wszystko zwycięstwo wymknęło im się z rąk dwa - a może trzy? - dni temu...
Teraz dopiero zauważył, że lazaret podzielony jest na dwie części: tę zamiataną dwa razy dziennie z mięsem na obiad - dla wyższych rangą, i tę zamiataną raz dziennie z parówkami na obiad - dla szeregowych wojowników.
Spojrzał na Cecylię - spała snem sprawiedliwego. Byli sami. Spróbował wstać, jednak obite plecy uniemożliwiły mu ten manewr. Zachciało się staruchowi - pomyślał, po czym również zasnął.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glognar
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:45, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Glognar wszedł do lazaretu z antałkiem piwa i siadł ciężko tuż przy palenisku. Ściągnął kolczugę po tem przeszywnicę i jak się okazało nie wyszedł z bitwy całkiem bez szwanku. Jeden z jataganów wroga dość znacznie rozharatał mu skórę klatki piersiowej tak że krasnolud dość mocno krwawił.
-Dajcie mi jakąś igłę i nici muszę się trochę pocerować
Rzekł podpitym lekko głosem, po tem dodał
-Cacylia, Orzeszko napijecie się ze mną?
Ostatnio zmieniony przez Glognar dnia Śro 0:48, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|